#Melancholijnie - Kim ja będę?

 Na początku gimnazjum już zaczęłam się zastanawiać kim chcę być w przyszłości - tak na poważnie. Nie buło już to snucie marzeń o pracy psychologa, archeologa czy cukiernika. Teraz chcę myśleć o mojej przyszłości jak o sposobie zarabiania na życie. Oczywiście, mogłabym pracować w jakiejś korporacji i zarabiać krocie, ale czy nie będę wtedy smutna? Ależ oczywiście, że będę. Dla tego chcę, żeby mój przyszły zawód wiązał się z tym co lubię i umiem, tak wiem, ciężki orzech do zgryzienia. Jednak z drugiej strony oczekuję tego co przyniesie mi los. Co jakiś czas moje zainteresowania mi się zmieniają, jednak to co utrzymuje się najdłużej to rysowanie, pisanie bloga - i nie tylko - psychologia, robótki ręczne i zamiłowanie do praw fizyki - głównie wszechświata - i nurkowania. Teraz, kiedy patrzę na moje pasje widzę, że nie wiąże z nimi żadnej przyszłości. Dziś do głowy wpadł mi pomysł, żeby iść na inżynierkę, jak moi kuzyni. Ale to nie jest to co usatysfakcjonowało mnie do końca.
 Chcę być kimś, nie zwykłą osobą wypisująca papiery, nie bankierem patrzącym na ilość cyferek na cudzym koncie. Chcę być sobą, ale chcę też wykarmić rodzinę.
 Jest to bardzo trudny wybór. Waham się pomiędzy zawodem, który zapewni mi przyzwoitą przyszłość - przewodnik turystyczny - a między pisarką lub dziennikarką - pisanie przychodzi mi z łatwością, co było by jednocześnie tak samo przyjemne jak posługiwanie się językami.
 Jednak wiele osób mówi mi: masz jeszcze czas. Przed tobą jeszcze liceum. Więc staram się słuchać rad bliskich i wybrać to co los mi przyniesie, bo w końcu on wie najlepiej czego ja chcę...

Do zobaczenia!

1 komentarz:

  1. A moze skoro lubisz rysowac powinnas wybrac architekturę, architekturę krajobrazu lub wnętrz? Zawody inżynierskie wymagające kreatywności. Ja studiowałam AK :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger