ROZDANIE

ROZDANIE

 Tak jak obiecywałam zrobiłam. Warunki rozdania są banalni proste, a wygrać może każdy.
A co można wygrać?
Są dwa zestawy:
1. 3 maseczki z Ziaji: oczyszczająca, nawilżająca i regenerująca, cukierki Nanobytes o smaku truskawkowym oraz pomadka ochronna z Baby Lips
2. 3 maseczki z Ziaji: oczyszczająca, nawilżająca i regenerująca, cukierki Nanobytes o smakugumy do żucia oraz pomadka ochronna z Baby Lips.

Smaki cukierków oraz pomadek są wysyłane losowo.

Warunki:
1. Musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga.
2. Musisz polubić fanpagea bloga - Filozofiara.
3. Podać w komentarzu maila.


Informacje o rozdaniu:
1. Konkurs trwa od 25.02.2017 do 10.03.2017
2. Organizatorem konkursu jest autorka bloga "Filozofie do kotleta...".
3. Aby wziąć udział w rozdaniu należy spełnić WSZYSTKIE wyżej wymienione warunki.
4. O wynikach poinformuję bezpośrednio wygranych poprzez maila.
5. Wygrywają dwie losowy wybrane przeze mnie osoby.
6. Jeżeli zwycięzca nie odpisze mi w przeciągu tygodnia losuję następną osobę.
7. Zwycięzca nie ponosi żadnych kosztów związanych z wysyłką.
8. Nagrody są rozsyłane wyłącznie na terenie RP.
9. Wszystkie zgłoszenia są weryfikowane, w przypadku niezachowaniu zasad zastrzegam sobie prawo do wykluczenia takiej osoby z konkursu.
10.  Smaki cukierków oraz kolory pomadek są wysyłane losowo.
11. Biorąc udział w rozdaniu akceptujesz warunki w tym poście.
12. Sponsorem rozdania jest autorka bloga "Filozofie do kotlata...".
13. Jeżeli masz jakiekolwiek pytania pisz w komentarzu lub na mojego maila: edzia.radziewicz@gmail.com
14. Rozdania nie podlega ustawie o grach i zakładach /Dz, U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm. z dn. 29/07/1992. 

Do zobaczenia!

IDZIE WIOSNA!

IDZIE WIOSNA!
 Dziś, gdy jechałam do szkoły było wyjątkowo ciepło. Wiał wiatr i pogodynka mówiła, że przez niego temperatura odczuwalna będzie niższa. Jednak wcale tak nie było. Był on ciepły, delikatny choć porywisty. Jego delikatność nie polegała na intensywności wiania, a na tym, że otulał mnie. W porównaniu do tego typowo jesiennego listopadowego wiatru był delikatny. Ten pod koniec roku jest silny. Tak silny, że może nie jedną osobę zdmuchnąć. A ten jakby chciał się przywitać ze mną. 


 


 Kiedy stałam na przystanku w słuchawkach usłyszałam piosenkę, której dawno nie słuchałam. Bardzo skojarzyła mi się z takim ciepłem, świeżym powietrzem, naturą, jednym słowem - wiosną. Za dokładny miesiąc będzie wiosna. Pierwszy raz tak się cieszę z nadchodzącej pory roku. Zazwyczaj nie robiłam sobie z tego nic. Po prostu pory roku się zmieniają i tyle, tak jest i tak będzie. 
 Dziwię się, że te wrzosy wciąż żyją. Przebywają w naszej doniczce od października. Ale, gdy patrzę na te zdjęcia napawają mnie one niezwykłą radością i optymizmem. Nie tylko dla tego, że bardzo mi się podobają, ale też dlatego, że mają kolory wiosny. I mimo tego szronu i wiatru wciąż stoją. 
Można to porównać do nas, kiedy przeżywamy złą sytuację. Nie ważne czy jest to sprawa finansowa, emocjonalna czy jakakolwiek inna. Czasem lepiej przeczekać aż słońce wyjdzie i nas ogrzeje. Chodzi mi w tej metaforze o to, że nie można się poddawać i spisywać coś na stracenie. W tym przypadku wrzosy, które mimo chłodu, śniegu i wiatru trzymają się świetnie. Teraz idzie wiosna, będą mogły się ogrzać i ponownie zakwitnąć. I kiedy na nas padną promienia światła korzystajmy z tego najlepiej jak tylko możemy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdą chmury deszczu.

Do zobaczenia!

Nie bądź bucem

Nie bądź bucem
Bycie bucem jest gorsze od bycia głupcem.
 Walentynki - przez jednych uważany za jeden z najlepszych dni w roku, a przez innych znienawidzony. Słusznie czy nie, to nie mi oceniać. Są jednak zachowania ludzi w tym dniu, które niszczą nastrój każdemu. I tym, którzy obchodzą ten dzień z drugą połówką i tym, którzy tego nie robią.
 Nie będę się zajmowała tym czy ten dzień lub co dla niektórych święto jest obchodzone słusznie.
 Jeszcze rok temu buntowałam się, że nie powinno być takiego dnia w kalendarzu, że miłość powinno okazywać się sobie bez "okazji". Ale tak ja powiedziała jedna osoba w internecie: ludzie są tak zabiegani na co dzień, że w tym dniu mają czas tylko dla siebie. I zgadzam się z tym stwierdzeniem, mimo że nigdy walentynek nie obchodziłam, ale jest to taki dzień dla par, specjalny dzień tylko dla nich.
W tym dniu można się sorka z innymi typami osób: ponarzekam, bo jestem singlem, ponarzekam BO TAK i ludzie, którzy tolerują celebrujących jak i tą całą otoczkę.
 Najlepsze podejście do walentynek widzę w mojej siostrze. Razem ze swoim chłopakiem nie ochodzą walentynek, ponieważ stwierdzili, że nie widzą takiej wewnętrznej potrzeby obchodzenia tego dnia.

Jest to walentynkowy list, który wysłałam podczas akcji wysyłania listów.
 Myślę, że nie ważne jakie mamy podejście do tego dnia, pozytywne, negatywne czy neutralne to powinniśmy uszanować osoby, które spędzają walentynki z drugą połówką. Bo gdy tylko słyszę gadanie (kiedyś gadałam dokładnie tak samo), że dzień komercyjny, że powinno się okazywać miłość w ciągu całego roku i wiele, wiele innych złośliwych komentarzy to aż niedobrze się robi. To zniesmacza radość innym, którzy muszą tego słuchać.

 Więc za rok, gdy usłyszysz takie gadanie to powiedz mu "jesteś bucem", a gdy ty będziesz tak mówił to spoliczkuj się i po prostu uszanuj decyzję tych ludzi, że spędzają ten dzień tak a nie inaczej.

Do zobaczenia!

TEST: Jak dobrze znasz siebie?

TEST: Jak dobrze znasz siebie?
TEST
  W pewnym momencie mojego życia (czyli pomiędzy podstawówką a gimnazjum) przechodziłam okres poszukiwania siebie. Co prawda nadal przez niego przechodzę i będę przechodzić, ale sposób na poznanie swoich cech jaki stosowałam był dziwny. Dziś nawet dla mnie śmieszny. 
Było to rozwiązywanie quizów: jesteś introwertykiem czy ekstrawertykiem?, jesteś buntownikiem czy szarą myszką? jesteś yin czy yang? czy jesteś typem imprezowicza? I tak dalej i dalej. 
 Gdy tylko wracałam do domu ze szkoły załatwiałam co potrzebne na następny dzień i całe popołudnie przesiadywałam na telefonie rozwiązując te quizy. Jest to najgorszy pochłaniacz czasu z jakiego "korzystałam". 

Co ma tytuł do wyżej przykładowych testów?
 Cóż, dzięki nim mieliśmy dowiedzieć się po której stronie muru stoimy, czy jesteśmy tacy czy tacy. Moim zdanie, gdy odpowiedziałam już na tyle pytań, mogę stwierdzić, że nie dają one totalnie nic

A co z siłą perswazji?
 W przypadku quizów na początku, gdy dowiadywałam się jaki jest wynik przyjmowałam go ze stwierdzeniem: łał! To do mnie pasuje, to ja w 100%. Nie. Tak nie było. Rozwiązywane przeze mnie quizy były robione bez większego pomyślunku - robiłam je automatycznie - jeden test, drugi, trzeci. 
 Później zaczęłam stosować metodę: wiedziałam jaki jest temat quizu, ale nie wiedziałam jakie będą pytania lub wiedziałam jakie są pytania, ale nie znałam jeszcze odpowiedzi. Załóżmy, że pytanie brzmi: Musisz podjąć ważną decyzję; co robisz?
a. Rozważam wszystkie "za" i "przeciw". Dopiero później podejmuję decyzję.
b. Zastanawiam się nad tym, ale niezbyt długo. Może wyliczanka będzie dobrym pomysłem?
c. Idę za głosem serca.
W przypadku takiego pytania zastanowiła bym się czemu wybiorę taką, a nie inną odpowiedź i postarała się znaleźć taki przykład ze swojego życia, żeby taka a nie inna odpowiedź pasowała.
Bawienie się w coś takiego miało sens, gdy nie dawałam sobie narzucić odpowiedzi na pytania oraz rozwiązania.

Dlaczego quizy i testy to strata czasu?
 Nie dawały mi one totalnie nic. Miałam wrażenie, że przez rozwiązywanie ich został zachwiany ten element w życiu, podczas którego odkrywamy swoje cechy, co lubimy a co nie - jacy jesteśmy. Teraz widzę, że odkrywanie siebie przychodzi z czasem. Zaczynamy dostrzegać pewne rzeczy w sobie. Sami powinniśmy do tego dochodzić, a nie poprzez kogoś.
 Co z testami zawodowymi? Jakieś trzy miesiące temu razem z klasą wybraliśmy się do centrum doradztwa zawodowego. Mieli nas tam nakierować w jakim kierunku powinniśmy dalej iść i do jakiej szkoły czy zawodu mamy największe preferencje. Po wyjściu z tego budynku stwierdziłam, że musieliśmy przyjść tam z pewnymi upodobaniami, zainteresowaniami i ogólnymi informacjami o sobie, żeby na podstawie testu, który rozwiązywaliśmy, mogli stwierdzić "gdzie się nadajemy".
 Jeżeli na prawdę nie wiemy co chcemy robić w życiu (no bo przecież skąd osoba, która ma dopiero 15 lat może wiedzieć w jaki sposób chce zarabiać na życie?) to taki test mógłby być przydatny, a było kilka osób, które nie wiedziały do jakiej szkoły chcą iść i ten test w żaden sposób im nie pomógł. Jeżeli chodzi o mnie to opiszę to w innym poście.

 Reasumując. Uważam, że takie quizy dla zabawy są pożeraczem czasu, ale nie sądzę, że są niewyobrażalnie złe. Są jednak dobre, żeby się odstresować. Kiedy chcemy podejść do nich poważniej powinniśmy robić to z pomyślunkiem, żeby wynik był rzeczywisty.

FILOZOFIARA
 Ponownie utworzyłam stronę "Filozofiara". Postanowiłam, że będzie to coś przydatnego dla mnie, ponieważ będę miała większy zasięg postów, a Wy będziecie mogli szybciej dowiadywać się o postach.
Instagram: @filozofiara 
Do zobaczenia!

DWA LATA BLOGA

DWA LATA BLOGA
To już dwa lata!
 Dokładnie dwa lata temu wstawiłam posta "Jak nie umiesz, to przestań.", który obecnie ma 110 wyświetleń i siedem komentarzy. Co w randze moich najpopularniejszych postów jest słabe. Szczerze nigdy nie myślałam, żebym tak długo z czymś wytrwała. Zawsze miałam słomiany zapał, ale myślę, że blog oduczył mnie tego (mimo, że wciąż obiecuję posty, a później cisza przez miesiąc...). 
Gdy przed chwilą przeczytałam tego posta stwierdziłam, że zrobiłam niewyobrażalnie duży postęp w pisaniu - jeżeli chodzi o styl, ortografię i interpunkcję. Mało tego, nadal to zauważam. 
Nie zmieniała się tylko treść, ale i wygląd. Pamiętam jak po pół roku nieobecności na zajęciach pisarskich pokazałam swojego bloga Pani, która zajmuje się tam korektą tekstu, stwierdziła, że mój blog wygląda bardzo profesjonalnie. Zaczęłam dodawać banery do każdego posta jak i lepszej jakości zdjęcia mojego autorstwa. Wiąże większe plany z moim blogiem, chcę, żeby stał się on jeszcze bardziej profesjonalny. Marzy mi się, żeby wybić się z nim w blogosferze. Chociaż to trochę odległe plany.
 Wielokrotnie myślałam nad YouTube' m, ale gdy próbowałam zmontować jeden z filmików stwierdziłam, że nie jest to dla mnie. Co prawda potrafię siedzieć przed komputerem kilka godzin, ale montowanie było katorgą. Może gdybym trochę poćwiczyła i zagłębiła się w ten temat było by to przyjemniejsze zajęcie. Jednak znacznie swobodniej czuję się podczas pisania niż mówienia do kamery.


 Kilka razy zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie zdradziłam na blogu ile mam lat. Przynajmniej nie w prost. W jednym poście musnęłam temat pewnych egzaminów, które zdaję w tym roku, ale nie napisałam jakich. Postawiłam je koło matury więc podejrzewałam, że ktoś się zorientuje. 
Zawsze bałam się ujawnić mój wiek na blogu, bałam się jakiegoś oburzenia ze strony czytelników, że mając tyle i tyle lat poruszam takie i takie tematy. Widziałam takie komentarze na wielu blogach. Widziałam też inny przypadek. Na zajęciach pisarskich dziewczyna młodsza ode mnie o dwa lata zawyżyła swój wiek o cztery na blogu w poście powitalnym. 


 Pierwszego posta opublikowałam mając 13 lat. Obecnie mam 15, w lipcu skończę 16. Niby są to tylko liczby, ale zawsze strasznie głupio się czułam, gdy inne blogerki poruszały różne tematy, poruszane również przeze mnie, a one miały więcej komentarzy, więcej wyświetleń. Ale też byłam nie raz wrzucana do jednego wora przez "te starsze" blogerki, które marudziły, że nie mamy odpowiedniego wykształcenia, żeby się wypowiadać. 
Zawsze chciałam czuć się wyjątkowa. Gdy widziałam dziewczyny dzielące się swoimi przemyśleniami w sieci i mające podobne zainteresowania do moich czułam się jak szara masa zlewająca się z nimi. 
Często w swoich postach piszę, że nie wiem, w która stronę pójść ze swoim blogiem. Nadal nie wiem. Muszę się odnaleźć w tym co mi najbardziej odpowiada. 
Rok 2017 będzie rokiem eksperymentalnym z blogiem. Być może, jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli pod koniec lutego zorganizuję rozdanie na blogu. Myślę, że jest to dobry pomysł, żeby wypromować mojego bloga na nowy rok. Nie chcę pisać za dużo o tym co planuje, bo później nie dotrzymuję słowa, a gdy milczę zazwyczaj moje plany się powodzą.


 Czeka mnie dużo pracy. Bardzo chcę utrzymać regularność wpisów, ponieważ dodaje mi to rygoru i porządności. 

Do zobaczenia!

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger