MOJE NAGIE ZDJĘCIA

MOJE NAGIE ZDJĘCIA
Kobieta, która publicznie się rozbiera przypomina mi reżysera filmu kryminalnego, który na wstępie zdradza rozwiązanie. ~Alfred Hitchcock
 Zbliżają się wakacje, a to oznacza jedno:  nadzy ludzie na ulicach.
 Nie chodzi mi dosłownie o rozebranych do rosołu ludzi, a o tych co chodzą bez koszulek i spodenkach tak krótkich, że mogłyby być ich slipkami. I powiem wprost - jest to obrzydliwe. Nawet ci wysportowani, z sześciopakiem i idealnie opaleni chłopacy są obrzydliwi.
 W zeszłym roku musiałam przejść przed ulicę Długą, żeby jak najszybciej dotrzeć na przystanek. W wakacje omijam tej ulicy jak ognia, jest najbardziej uczęszczanym miejscem w każde wakacje. Oprócz wielkiego tłumu turystów widziałam bardzo dużo chłopaków i mężczyzn bez koszulek. Niektórzy wyglądali tak jak opisałam powyżej, a inny cóż... bojler, w dodatku spocony.
 Pomyślcie sobie: idziecie ze znajomymi, chłopakiem, narzeczoną czy z rodziną przepiękną gdańską uliczką, na której prezentują się barwne XVI-wieczne kamieniczki, zajadacie lody, słońce praży, rozmawiacie, śmiejecie się - te wakacje zapiszą się w pamięci na długie lata. Przez przypadek wpadacie na kogoś. I nie byłoby to nic niezręcznego, gdyby nie był to spocony i w połowie goły facet, do którego się przyklejacie. I cały czar prysł...

 Jesteśmy bombardowani nagością. Zaczęło się, kiedy wprowadzono kolorowe czasopisma. Z czasem pokazywano tam zdjęcia pań w strojach kąpielowych reklamujących bikini na nowy sezon. Niepozorne zdjęcia były kierowane do dziewczyn. Mówiono im jakie mają być. Gdzie w tym wszystkim podziały się pewne siebie dziewczyny, które nie potrzebują rozbieranie się, żeby czuć się pewnymi siebie?
 Ostatnio w szkole miałam bal. Przywitałam się z koleżanką. Zaczęłyśmy rozmawiać o swoich sukienkach. To co było dla mnie dziwne to to, że powiedziała: masz sukienkę jak zakonnica. Gdzie to była ona do kolana i z delikatnym kołnierzykiem. Jej sukienka za to była dwuczęściowa, przez co odkrywała brzuch, nie mówiąc już o dekolcie.

 Są miejsca, w których stosowne jest chodzenie bez koszulek, są imprezy, na które można założyć skromniejszą sukienkę. Ale są też miejsca, w których nie należy chodzić z gołym brzuchem w spodenkach, które odsłaniają tyłek, są imprezy, na które nie należy ubrać sukienkę, w której nie widać gołego brzucha.

Jest to jak ogień w kominku - dopóki używasz go dobrze daje ci ciepło. Jeżeli używasz go źle - spali ci dom.
 Ubranie może być ozdobą naszego wizerunku, osobowości, charakteru. Nie musi być drogie czy z najlepszych sklepów. Ważne, żeby dobierać ciuchy adekwatnie do sytuacji czy miejsc, w których się znajdujemy.


Facebook: Filozofiara
Instagram: @filozofiara
Drugi blog: subiektywniblog.blogspot.com

Od niedawna dołączyłam się do wspólnego bloga.  Znajdziecie tam moje teksty o innej tematyce, bo bardziej artystycznej.
Do zobaczenia!
Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger