Jestem artystką

 Wszystko zaczęło się w przedszkolu, kiedy miałam pięć lat. Wszędzie rysowałam małe, słodziutkie żabki. Do dziś pamiętam jak wyglądały i nadal goszczą moje marginesy w zeszytach. Później w szkole podstawowej zaczęłam brać udział w konkursach, a na zajęciach plastycznych zawsze starałam się kierować zespołem, żeby spełnić moją myśl.
 Pod koniec 6 klasy zaczęłam uczęszczać na zajęcia plastyczne, gdzie uczyłam się rysunku na martwej naturze i modelach. Szczerze wiele się tam nie dowiedziałam, ale wyćwiczyłam swój styl, który do dziś mi się zmienia. Jedyne czego się tam nauczyłam to podział twarzy, proporcje i geometria w martwej naturze. Później zaczęłam oglądać mnóstwo filmów, porad i dodatkowo czytałam wiele książek o anatomii, proporcjach, ale to były tylko podstawowe informacje. Później sama zaczęłam dostrzegać błędy jakie popełniam w rysunkach.
I dla ciekawych mój dwuletni progres (postęp):


  Trochę niedbałe, ale jestem bardzo zadowolona z tego co zrobiłam przez te ponad 2 lata. Oczywiście patrząc dziś na rysunek z 6 września uważam, że nie jest wystarczająco dobry, ale na szczęście mam jeszcze parę rysunków dla was:





 Może teraz o moim kryzysie rysowniczym. Po zajęciach plastycznych, które ukończyłam miałam wątpliwości co do moich umiejętności. W tamtym okresie bardzo chciałam pójść na ASP - akademię sztuk pięknych, ale dziś wiem, że tego nie chcę. Chciałam wiązać moją przyszłość z rysowaniem, a że nie byłam wybitna jak oczekiwałam zwątpiłam w siebie. Po tych dwóch latach uczenia się różnych technik, próbowania ich, poznawania ciekawych trików i po prostu rysowaniu nauczyłam się wiele. Nadal nie jestem wybitna, ale doceniam swoje prace. Dużo się zmieniło od tamtego czasu, oczywiście na lepsze.

Zdjęcia są również na mojej stronie: Tito Art
Zapraszam was do konkursy, gdzie można się popisać swoimi zdolnościami, szczegóły: TUTAJ. Są do zgarnięcia fajne nagrody, więc zachęcam.
Do zobaczenia!

1 komentarz:

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger