Skąd wzięła się polska cebula?

 Zapewne każdy słyszał o tak zwanej "polskiej cebuli". Jest to zjawisko spotykane na każdym kroku. Czym się ono charakteryzuje? Przykładowa sytuacja: 

Jesteś ze swoją żoneczką - Halinką - na wczasach. Wchodzicie do pokoju hotelowego. Rozpakowujecie się, wchodzicie do łazienki i co ukazuje się waszym oczom? Małe mydełka, ręczniczki i... olaboga! szlafroki!  I WSZYSTKO ZA DARMO!                      - Janusz! bierzemy wszystko! 
  Każdy przyzna, że widział coś takiego, bądź sam był postawiony w takiej sytuacji. Jedni się z tego śmieją inni czują załamanie. Często widziałam filmiki, w których obracano to w żart. Przyznam sama, że sama nie raz z tego żartowałam. Ale jakoś nigdy nie mówiono, skąd to się wzięło. Mam pewną tezę, którą chcę wam dziś przedstawić.


 Ma to swoje podłoże w przeszłości. Zaczęło się już podczas 1138 roku, gdy to Bolesław Krzywousty postanowił podzielić Polskę między swoich synów. Wszystko było fajnie - do czasu. Synowie zaczęli chcieć więcej, nie starczały im przypisane terytoria. Pragnęli władzy, terenów, poddanych. Nie wzięło się to znikąd. Ale od tego się zaczęło.
 Potop szwedzki (1655). Szwedzi wparowali do naszego kraju jak małe mrówki do słoika miodu. Do dziś nasze freski wiszą w ich muzeach, na dodatek podpisane jako ich.
 Później Polska zniknęła z map na 123 lata (1772-1795). Inne państwa "podzieliły" się nią jak kawałkiem ciasta. 
 Pierwsza (1914-1918) i druga wojna światowa (1939-1945). Było niewiele czasu na odbudowę czy regenerację. A obu przypadkach chodziło o Polskę. Sąsiadujące państwa (i nie tylko) walczyły o nią.
 Komuna trwająca od 1945 do 1989 roku. Kolejny raz, gdy Polska nie ma chwili wytchnienia, kolejny raz, gdy inni mówią nam jak mamy żyć i co mamy robić.

 Przestawiłam wam sześć wydarzeń historycznych, które wpłynęły na współczesnych Polaków. No i teraz co ma piernik do wiatraka? 
 Podczas rozbicia dzielnicowego synowie Bolesława chcieli więcej, niezależnie od wszystkiego. Podczas potopu szwedzkiego Szwedzi obrabowali nas. Zabrali nie tylko freski i inne dzieła sztuki, ale i znacznie więcej. 123 lata nieistnienia, tutaj nie mieliśmy nic do gadania, nie zostaliśmy poczęstowani ciastem. W przypadku obu wojen było bardzo podobnie jak rozbicia. Hitlerowcy rabowali domy, gospody, muzea i inne miejsca pamięci. Do dziś są gdzieś tam, za granicą. Za czasów komuny niby nikomu niczego nie brakowało, ale wszystkiego było mało. Jednym słowem - nikt nie głodował.
 I do czego się to wszystko sprowadza? Patrząc na historię - która lubi się powtarzać - co chwilę nam coś odbierano. Czy to własność osobistą, tożsamość, a nawet ojczyznę. Co rusz nawet nie pozbieraliśmy się po stratach, a tu masz babo placek! Nie ma nas na mapie!
 Ludzie narodu polskiego biorą na zapas. Boją się, że nie będą mieć nic, więc chcą mieć wszystko. Jednak jest to błędne koło. Powinniśmy chronić to co już mamy, chronić i pielęgnować. Bo co nam po tym, gdy będziemy mieć mnóstwo nasion, ale żadne z nich nie będzie zasiane?

Instagram: @filozofiara
Facebook: Filozofiara
Do zobaczenia!

4 komentarze:

  1. Ciekawa teza, nie patrzyłam na to w ten sposób, a z cebulakami mam codziennie do czynienia, bo jestem sprzedawcą ;D


    /kinga-gloria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpływ na to, że często nasz kraj był plądrowany oraz czynnie lub biernie brał udział w wojnie ma położenie geograficzne naszego kraju. Dzielimy europę na demokracyjny(obecnie)zachód oraz komunistyczny wschód. Jest to strategiczne położenie i dlatego tak niebezpieczne i zdawali sobie z tego sprawę ówcześni rządzący m.in. caryca Katarzyna. Powinniśmy zawierać sojusze tak jak kiedyś unia polsko-litewska- dzisiaj zawarliśmy przymierze z Unia Europejską i tez jesteśmy w organizacji NATO. Ale powinniśmy iść dalej w tym kierunku oraz rozwijać swoją gospodarkę i łączyć handel z innymi krajami.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda. Rabowano nas, palono, mordowano, a najbardziej zniszczyła nasze społeczeństwo komuna. Niemcy nas mordowali, ale nie naruszali struktury społecznej. Gdyby w 1945tym wyzwolili nas Amerykanie to byśmy teraz byli inni.

    "Jednak jest to błędne koło. Powinniśmy chronić to co już mamy, chronić i pielęgnować. Bo co nam po tym, gdy będziemy mieć mnóstwo nasion, ale żadne z nich nie będzie zasiane?"

    Ale ta Twoja puenta mnie nie przekonuje. Każdy chce mieć więcej dla siebie i to rozumiem. Trzeba jednak trochę myśleć o nas samych jako o społeczeństwie obywatelskim. Miejmy te swoje luksusy, mydła i szlafroki hotelowe, a czemuż by nie. Ale nie dewastujmy, często zupełnie bez powodu tego co jest koło naszego domu i do nas nie należy. Nie 'parawańmy' plaż, miejmy trochę manier wobec siebie, nie zachowujmy się jak dzikusy. I będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z Tobą, bardzo interesujący wpis.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger