Klient zawsze ma rację!

 Ostatnio miałam okazję pracować na stoisku z bursztynem, jako że znam się trochę na tym nie miałam problemu podczas sprzedaży. Wiedziałam skąd jest ten bursztyn, widziałam jego proces tworzenia i końcowy efekt.

Nawet jeżeli nie ma racji, patrz wyżej. 
 W zeszłym roku również pracowałam na takim stoisku. Pewnego dnia podeszła mama z synem i oglądali towar. W małej miseczce były bursztyny na wagę. Kobieta oglądała wisiorki, a syn owe bursztyny. Nagle chłopczyk powiedział: "to nie jest prawdziwy bursztyn, bo ja się znam i ja wiem i on nie jest prawdziwy. TO PLASTIK". Te słowa do dziś obijają mi się po głowie niczym echo w jaskini. Ja, jako że nie miałam za grosz doświadczenia w byciu miłym uśmiechniętym sprzedawcą musiałam bronic dobrego imienia mojego towaru. Zaczęłam rzucać metodami, które potwierdzą prawdziwość bursztynu: podpalenie (wydziela się charakterystyczny zapach w przypadku, gdy potrzymamy go dłużej, jeżeli krócej (ok. 5 sekund) nic mu się nie stanie), potarcie o koszulkę flanelową (wówczas bursztyn elektryzuje się i ma właściwości przyciągające), i prawdziwy bursztyn nie tonie. Są to najłatwiejsze i najlepiej znane sposoby na potwierdzenie autentyczności bursztynu.
Ona i syn odeszli naburmuszeni.
 Moja mama zawsze powtarza mi, gdy coś sprzedaję: "Jak sprzedawać? 1. Klient ma zawsze racje. 2. Jeżeli tej racji nie ma, patrz punkt pierwszy.".
Nigdy nie potrafiłam się z tym zgodzić. Bo jeżeli klient przyjdzie do ciebie, zacznie ci opowiadać bzdury, a ty nie zaprzeczysz, to pójdzie do kogoś innego naopowiada mu tych samych bzdur i być może tamta osoba powie mu "ej, co ty wygadujesz? Wiesz w ogóle co ty mówisz?". I wtedy to ty wyjdziesz na tego gorszego tudzież głupszego. Bo nie miałeś odwagi powiedzieć mu tego co powiedział mu ktoś inny. Prawdy. Zabolało, co? No cóż, prawda boli.
 Nie chodzi mi tutaj o wytykanie komuś prawdy, a jedynie o sprostowanie czegoś czy dopowiedzenie. Dzięki temu będzie lepiej dla wszystkich i ludzie nie będą chodzić po ulicach myśląc sobie czego to oni nie wiedzą. Bo przecież oni wiedzą wszystko. 


Facebook: Filozofiara
Instagram: @filozofiara
Snapchat: DJKNOWGIRLS
                 Filozofiara
Do zobaczenia!

2 komentarze:

  1. Ja też jak pracowałam jako sprzedawca nie mogłam w 100% stosować się do tej zasady. Bardzo nie lubię, jak ktoś gada głupoty, albo na siłę chce udowodnić, że jest lepszy (a nie ma racji). Było i tak, że ktoś tak podnosił mi ciśnienie, że musiałam wyjść i się uspokoić... No ale takich ludzi nie przegadasz...

    blondynkaczuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czasami podziwiam sprzedawców lub te panie co chodzą po sklepach z ubraniami. Musza sie cały czas uśmiechać, nawet gdy ktos miesza je z błotem. "Bo imie firmy ważniejsze niz twoje poczucie wartości"
    Nigdy tego nie zrozumiem.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger