Presja świąteczna

 Zapewne każdy z was zna presję świąteczną. Rodzice się denerwują,ze wszystkiego nie zdążą zrobić, a to jeszcze prezenty spakować,a to coś dokupić. Jednak nie wszędzie tak jest. U mnie w domu razem z siostrą sprzątamy, mamy trochę czasu wolnego, chodzimy po gałązki na stroik, pomagamy mamie w kuchni i robimy jeszcze wiele rzeczy związanych z przygotowaniami.
Wiem jednak, że nie wszędzie tak jest. Są kłótnie, krzyki i awantury, nic dziwnego, rodzice po prostu chcą, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
 Jak to w XXI wieku każdy chętnie siedział by przed komputerem czy telewizorem. Zdradzę wam pewną tajemnice, kiedy siedzicie i tylko gracie czy przeglądacie Facebooka wcale to nie pomaga, a jedynie pogarsza sytuacje. Rodzice się denerwują, bo nie można zatrzymać gry. Czy jakieś trofeum jest warte nerwów mamy i taty? Wydaje mi się, że nie.
 Tak więc zamiast siedzieć podczas świąt w swoim pokoju może warto posiedzieć przy stole wigilijnym z rodziną i się z nią zintegrować. To jedyny taki dzień w roku, miło będzie dla każdego, jeżeli zrobicie wyjątek i podczas dni przygotowawczych jak i przy stole porozmawiacie z rodzicami, dziadkami i ciociami. Wszystkim zrobi się milej na duszy.


Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger