Czy warto przejmować się opinią innych?


 Natrafiłam dziś na post właśnie z takim tytułem jak ten. Choć temat wydaje mi się niezwykle oklepany i wyczerpany postanowiłam go przeczytać. Pierwszy raz w życiu podeszłam do czegoś tak krytycznie. Zawsze staram się poszukać w czymś pozytywów. Jest moją wielką wadą - nie potrafię podejść do czegoś krytycznie. 
 Autorka przytacza przykłady kiedy to ktoś nas ocenia (negatywnie) i w dodatku niesłusznie, a my boimy się ich słów. Wszystkie posty o takim tytule jakie czytałam wyglądały właśnie w taki sposób. No i oczywiscie w żadnym nie zabrakło ckliwego cytatu znalezionego w internecie, i oczywiście bez podania autora, bo komu chce się wykonywać parę kliknięć?
 
Tylko ty wiesz co jest dla ciebie najlepsze
No bo skoro tak jest to nikt nie ma prawa wytykać ci twoich błędów, to czego nie umiesz, to co robisz źle.
A mamusia? Mamusia, która jak tylko widzi, że wychodzisz bez czapeczki zakłada ci ją na głowę. Ona też nie wie co jest dla ciebie dobre? Oczywiście, że tak. Bo ona wcale o ciebie nie dba i wcale nie jest bardziej świadoma tego, że bez czapki najpewniej przeziębisz się.

 Autorka posta potraktowała ten temat bardzo powierzchownie. Bo przecież przejmowanie się czyjąś opinią to nie tylko zamartwianie, niepokojenie się słowami ludźmi, którzy w pewien sposób nas obrażają. To też konstruktywna krytyka.
Przykładowo, jeżeli ja piszę bloga chcę znać opinię czytelników, którzy wyrażają swoją OPINIĘ na temat ego co napisałam. Z drugiej strony, jeżeli ja szukam recenzji danego produktu, książki, sprzętu, obuwia to chcę znać OPINIĘ różnych osób, które to testowały.

Czy warto przejmować się opinią innych?
Uważam, że w niektórych przypadkach tak, ale z dystansem do osoby wypowiadającej się jak i do siebie. Jest to tak zwany złoty środek, który nie istnieje.


Zapraszam was na mojego fanpagea, gdzie od poniedziałku do piątku ukazują się różne motywujące cytaty.
Facebook: Filozofiara
Instagram: @filozofiara
Zapraszam również na rozdanie, które trwa jeszcze tylko 5 dni.

Do zobaczenia

6 komentarzy:

  1. Jeżeli ma się wyrobione w odpowiednim stopniu poczucie własnej wartości i odpowiedni dystans do wszystkiego, to jest się w stanie z opinii innych wyłowić to, co pomoże nam stać się lepszym człowiekiem (umiemy wtedy obiektywnie stwierdzić, że jest coś słusznego w konkretnej opinii nas dotyczącej, i przyznać temu rację), a całą resztę, która jest niesprawiedliwa — po prostu odrzucić.

    Najgorzej jest, kiedy ktoś od opinii innych uzależnia poczucie własnej wartości i jest przewrażliwiony na punkcie tego, co o nim sądzą inni. Wtedy lepiej najpierw popracować nad tymi dwoma elementami.

    Tak mi się wydaje. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba wiem o którym poście piszesz, bo już dziś czytałam coś takiego :)
    Też uważam, że wszystko trzeba przyjmować z umiarem. W niektórych sytuacjach powinniśmy sobie wziąć do serca słowa innych, a w niektórych po prostu je olać :)
    Pozdrawiam ;)
    Tak Po Prostu BLOG [klik]
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakbym miała przejmować się opinią innych to bym nawet z domu nie wychodziła :D obserwuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo przydatny post dla wielu osób :)
    ja na szczęście już nie przejmuje się opinią innych jak kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobre spostrzeżenie. Zupełnie nie wiem, co złego jest w tym, jeśli ktoś dostarcza nam konstruktywnej krytyki, ja nazywam to pozytywnym feedbackiem. Można się z nim zgodzić, można odrzucić, ale na pewno nie ma sensu obrażać się, czy za nadto brać do siebie. Zapraszam do mnie, może coś Ci się spodoba :) https://ateliermysli.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem najbardziej opinią innych przejmują się nastolatki, ponieważ one dopiero wkraczają w dorosłe życie, chcą się wszystkim podobać, znaleźć znajomych, itp. Takie osoby w moim wieku (22 lata) już niezbyt przejmują się opinią innych ,chyba że najbliższych osób, które przez negatywną opinię chcą mi pomóc, a nie zaszkodzić.
    Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger