Dorastanie to dno


 Kiedy byłam w szóstej klasie szkoły podstawowej sądziłam, że wiem już wszystko o świecie. Myślałam, że mam świetnie ukształtowany światopogląd, że wiem wszystko o życiu. Myślałam, że to całe dojrzewanie jest za mną, że nie będę przechodzić przez ten cały hormonalny syf. 
 Wszystko zaczęło się na początku tego roku szkolnego. Pierwszy semestr to było egzystencjalne piekło. Zdałam sobie sprawę, że nie ważne jak bardzo będzie nam się zdawało, że mamy nie wiadomo co w głowie, to i tak nie mamy nic. Dopiero teraz zaczęłam dorastać, dopiero teraz jest u mnie ta burza hormonalna, która krzyczy.
 Ale nie o tym do końca chciałam pisać, a o tym, że dorośli nas nie rozumieją. Tak wiem, brzmię jak jakiś typowy nastolatek, który tylko chodzi tu i tam mówiąc jakie to bez sensu. Ale spokojnie, jak tak nie mówię.
W tym zdaniu, że dorośli nie rozumieją młodzieży (chodzi mi o gimnazjum i liceum) jest racja. Mam tu na myśli to, że nie pomagają nam w szczególny sposób przebrnąć przez to. Nie wytłumaczą nam, że to tylko hormony i nie musimy sobie wymyślać, że jesteśmy nienormalni. Nie wytłumaczą nam, że to część pewnego procesu, nie pomogą nam kształtować światopoglądu.
Może w waszym otoczeniu jest inaczej, ale w mojej szkole nawet nie da się pogadać normalnie ze szkolnym pedagogiem.
 W tym poście chodzi mi o to, żeby zwiększyć świadomość niektórych osób, żeby one nie narzekały na to jaka ta młodzież jest okropna, tylko wzięły sprawy w swoje ręce.
Na podsumowanie wiersz, który napisałam. Myślę, że mówi wszystko co chciałam wam przekazać.

Drodzy dorośli

Drodzy dorośli:
Nie wiecie jak nam pomóc?
dajcie po prostu nam się wykrzyczeć.
Nie wiecie czego chcemy?
dajcie nam więcej czasu na zastanowienie się.
Nie wiecie czemu milczymy?
dajcie nam dojść do słowa.
Nie wiecie czemu się buntujemy?
dajcie nam odpowiedzi na pytania, które chowacie przed nami.
Nie wiecie czemu tak się zachowujemy?
bo jesteśmy nastolatkami.


Facebook: Filozofiara
Instagram: @filozofiara
Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. Chyba miałam podobne spojrzenie na wszystko w szóstej klasie (podstawówka to ogółem był dziwny i średni czas dla mnie). Dopiero później zaczęłam tak naprawdę uczyć się wielu rzeczy, dorastać do pewnych spraw, odcinać się od rzeczy, które były dla mnie toksyczne. I rodzice przestali być dla mnie autorytetami - ich rola się skończyła i teraz o wiele bardziej na mój charakter wpływają książki i inni ludzie, których podziwiam bądź nie.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety uważam, że dorośli bardzo często nie zauważają tego, co dzieje się z dziećmi i bagatelizują ich problemy. Ja zawsze raczej miałam nieco bardziej dojrzały światopogląd niż moi rówieśnicy i muszę przyznać, że przez to też nie miałam wielu znajomych. Teraz mnie to nie obchodzi, wtedy bardzo. Na szczęście mam cudownych rodziców, którzy jednak zawsze mnie wspierali i wszystko im zawdzięczam. :)

    Pozdrawiam. ;)
    Mój blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak spędziłam miło czas z koleżanką w szóstej klasie i byłam uśmiechnięta, zadowolona i szczęśliwa ( bo czego mi było więcej jak natury i dobrej zabawy z przyjaciółką ) zostałam posądzona o to, że ćpałam. I chyba wtedy zrozumiałam, że w szczególności mama mnie nigdy nie zrozumie.
    Pozdrawiam i czekam na post :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger