Czysty umysł


 Jakieś dwa tygodnie temu obejrzałam filmik mojej ulubionej, ostatnio, vlogerki. Filmik nie był jakiś specyficzny. Wręcz przynudzający. Dziewczyna wyszła na spacer. W zeszłą sobotę zainspirowana jej filmikiem poszłam się przejeść. Pisałam wtedy poprzedniego posta, uznałam, że dobrze będzie jeżeli rozprostuję kości i dotlenie się, może wpadnie mi nowy pomysł do głowy i dokończę posta.
 Ubrałam się ciepło, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i wyszłam. Udałam się w moje ulubione miejsce na spacery - pole.

Jedyne co widać to drzewa i słupy wysokiego napięcia.

 Nie zaszłam za daleko. Po prostu dreptałam w jednym miejscu, oddychając świeżym, rześkim powietrzem.

Później bawiłam się w śniegu.
  Zabiegani nie mamy nawet czasu, żeby wyjść na taki spacer. Nie zajmuje on długo, bo od 15 minut wzwyż. Daje nam to niezwykle dużo. Raz w tygodniu wyjść na świeże powietrze. Nie myśląc wtedy o pracy, szkole, rodzinie, pomyśl wtedy o sobie, o tym jak dobrze się czujesz, mimo, że jest kilka stopni na minusie i śnieg. Wyszedłeś, zrobiłeś coś dla siebie, dla swojego ciała, ducha i umysłu.

Instagram: @filozofiara
Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. fajne zdjęcia :) zostaję tu na dłużej i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stanowczo za mało tekstu, by dobrze rozwinąć temat, który jest dość istotny. Wyjście na spacer jest teraz jak największy luksus - nie każdy ma w zabieganiu czas na dłuższe wychodne, które wiąże się z przyrodą. To smutne.

    gorszysort.blosgpot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie, tak po prostu wyjść na spacer... tak po prostu pochodzić w śniegu, po prostu porobić zdjęcia... pobyć.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger