Wszystko stało się nowe

 Dziś dla mnie i dla mojej mamy wszystko stało się nowe. To ten właśnie dzień był dla mnie niezwykle stresujący. To był chrzest wiary. Ja nie byłam obserwatorem, byłam chrzczona.

Źródło: KLIK
 Nie pisałam o tym w prost z dwóch powodów: byłam zbyt zestresowana, żeby napisać chociażby literkę. I uważałam to za temat tabu. Wiele osób mówiło mi: Edyta, zacznij pisać o Bogu! Niech on będzie twoją inspiracją, twoim natchnieniem. Wydawało się dosyć łatwe, gdy pisałam próbnie na kawałku papieru. Ale przemierzając internet nie raz napotkałam się na dyskusje dotyczącą tematów religijnych. Gdy tylko padał wyraz Bóg wybuchała wielka kłótnia. Nie chciałam tego na swoim blogu, ale jednocześnie nie pisząc o tym co leżało mi na sercu czułam, że bardzo siebie ograniczam. 
 Po chrzcie pomyślałam: Ej, czemu mam siebie ograniczać w rozwoju przez to, że komuś coś się nie podoba? Bo skoro to mój blog to mam prawo pisać na nim o czym chce, nawet o Bogu. Najwyżej stracę kilku czytelników. Chociaż może wręcz przeciwnie, może ich zyskam. W internecie nie spotykam się zbyt często, żeby ktoś pisał o takich rzeczach. Najczęściej jest to temat tabu. A ja dziś chce obalić te tematy. Ludzie zbyt ograniczają siebie i swoje zdolności przez tematy zakazane. Koniec z tym! 

 Jeżeli chodzi o sam chrzest, to jak mogliście widzieć na grafice powyżej odbył się on 4 czerwca o godzinie 17. Przyznam szczerze, że się stresowałam. Jednak rozmowy z ludźmi mnie uspokajały. Musieliśmy przyjechać na 16 aby nam wszystko omówiono i wytłumaczono. 
Łącznie chrzest brało dziewiętnaście osób.
 Ceremonia wyglądała następująco; pastor zadał nam trzy pytania, było to wyznanie wiary. Następnie byliśmy zanurzani.
Sama do końca nie jestem w stanie opisać swoich wrażeń. Muzyka głośno grała, wszyscy klaskali. Gdybym jednak miała to jakoś nazwać, to uczucie, to czułam ciepło i niewyobrażalny spokój. Jeszcze kiedyś panikowałabym, gdybym była zanurzana do wody, w dodatku do tyłu. Ale tym razem było kompletnie inaczej. Odczuwałam wielkie opanowanie, przed samym wejściem do wody nie panikowałam. Wszystko, że tak napiszę kolokwialnie, odbyło się na luzie.

Źródło: KLIK
Źródło: KLIK
 Po zakończonym nabożeństwie wielka uczta. Jednak zanim wstałam podeszło do mnie mnóstwo osób, znane i całkowicie mi obce, żeby mi pogratulować. Od znajomych otrzymałam małe kwiatki i upominki (czyt. czekolada!).
Wtedy atmosfera zrobiła się niezwykle miła. Dawno się tak nie czułam.
Od teraz wszystko stało się nowe...
Do zobaczenia!

Snapchat: edyta.tito

4 komentarze:

  1. Powiedz mi czy to był katolicki kościół? Jestem ciekawa, bo o ile słyszałam o chrztach dorosłych ludzi, to nigdy nie wiedziałam, jak się go dokonuje. I czy jesteś bardzo wierząca? Co do tego doprowadziło, że w tym wieku zostałaś ochrzczona? Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, czy to oznacza że nigdy wczesniej nie miałaś chrztu świętego? Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego typu chrzest kojarzy mi się z wyznaniem Jehowy. Szkoda, że nie napisałaś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bóg jest dobry! :) wszystkiego dobrego na tej nowej Drodze. Nie będzie łatwa, ale na pewno piękna :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger