Jestem leniem

 Jak dało się zauważyć nie było mnie przez ostatni tydzień. Właściwie byłam, ale nic nie wstawiłam na bloga, bo po co? 
Jest ostatni tydzień szkoły, miałam dużo latania od nauczyciela do nauczyciela, a to papiery donieść, a to coś poprawić. I w ten właśnie sposób, gdy tylko późnym popołudniem wracałam do domu uczyłam się. Na szczęście wszystkie stopnie są wystawione, więc nie mam czym się martwić. 
Dodatkowo przez miesiąc nie miałam klawiatury i myszki. Posty pisałam na telefonie, co było bardzo nie wygodne.
No, ale sami rozumiecie jak to zawsze jest - koniec roku, niby trochę odpoczynku, ale jednocześnie duży stres.

 W lipcu dużo się dzieje, urodziny koleżanki, ślub, obóz, moje urodziny, praca. Wydaje się dosyć proste. Dla kogoś może wyglądać na to, że jest to pikuś. Nie chcę się tutaj nad sobą rozczulać, a tym bardziej użalać jak to mam dużo na głowie. Nie. To nie o to mi tutaj chodzi. Bardziej chcę zaznaczyć, że prawdopodobnie mogą się zdarzyć tygodnie, gdzie nie będę miała wystarczająco dużo czasu na bloga.
 Więcej bezsensownych powodów, przez które nie pisałam? Obrabiałam zdjęcia, robiłam zdjęcia.
 Jeszcze więcej? Zastanawiałam się nad wyborem szkoły. I jak zwykle skończyło się na czarnych myślach, że i tak umrę, więc po co mi szkoła i wyższe wykształcenie.
 To tyle, do następnego, obiecuję, będę pisać. Słowo harcerza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger