Tajemnica

 Dziewczyna ze spokojem spojrzała za okno. Padał solidny deszcz, co jakiś czas niebo rozjaśnił piorun. O brudne okno uderzały solidne krople wody. Ciemność otuliła ten świat już całkowicie mimo, że jest późne popołudnie. Szarooka brunetka podeszła do stolika i usiadła na dużym brunatnym krześle z wieloma ornamentami. Sięgnęła po pióro egzotycznego ptaka, które dostała od wujka podróżnika. Srebrną końcówkę zanurzyła w szklanej butelce z atramentem, po czym zaczęła kreślić pierwsze słowa na starym żółtym papierze przesiąkniętym zapachem kurzu.

Nowy Orlean ,14 marca 1902
Drogi pamiętniku!
 Pewien Pan zaprosił mnie na bal, który on we własnej obecności organizuje. Jednakowoż nie mam sposobności przybycia, odpowiedzi raczyć mu nie dałam. Muszę odmówić, nie przez jego oddech, który co prawda da się przeboleć, a przez moją tajemnicę. Wie o niej tylko William. Nikt więcej... On tego nie zrozumie, z resztą już nie rozumie. Nie jest niczego świadom. Oh, pamiętniku, czy to podłe z mojej strony? Ja tylko się bronię przed światem, który na mnie żeruje i atakuje...

 Z oczu panienki zaczęły ciec słone łzy, które skapywały prosto na świeży tusz. Nagle świece pogasły, a pokój wypełniła negatywna energia.
'Skoro nie możesz mu powiedzieć to po co dajesz mu nadzieję?' - To był głos, jakby znajomy, lecz z otoczką chłodu.
- Kim ty jesteś?! - wykrzyczała brunetka.
'Jestem kimś, kto może Ci pomóc'.
- W jaki sposób? - wycedziła przez zęby.
'Wystarczy, że dasz mi jedną rzecz. Swoje życie'.
- Po co Ci one? Nie jest aż tyle warte.
Głos zaśmiał się drwiąco.
'Mylisz się dziewczynko. Jest w nim niespożyta energia. Jest dużo silniejsza niż osoby przeciętnej. Jeśli oddasz mi swoje życie ja dam Ci w zamian wolność. Twój sekret przestanie istnieć, wyparuje z twojego życiorysu'.
- Co mi po tym skoro nie będę żyć. Będę zimna, martwa, bez żadnych uczuć.
'Daję Ci dziewczyno wybór, masz czas do północy'.
Wypowiedziawszy te słowa powróciło dawne ciepło, a świece zapaliły się.

 Szarooka zaczęła błąkać wzrokiem po pokoju w poszukiwaniu podpowiedzi. Co teraz mała ona począć? Gdy odda swe życie głosowi to i tak nic jej nie da pozbycie się jej tajemnicy, zabierze ją jazem ze swoim ciałem do grobu. Gwałtownie zerwała się na nogi i podbiegła do małej szafki nocnej w drugim pokoju, szybko wstukała tajny kod, a wieko automatycznie się uchyliło.
Jest, jeden nabój, jeden strzał, jedna szansa.
 Była 23:34, jeszcze 26 minut. Schowała mały pistolet na fałdę wstęgi wokół jej pasa, usiadła na krześle i czekała.
 Zegar w końcu zabrzmiał. Chuda brunetka wstała i odwróciła się od stołu. Z zamkniętymi oczami odliczała uderzenia starego zegara.
Przed nią ukazała się postać. Był to Pan. Stał w przejściu w skórzanych rękawiczkach, w meloniku i idealnie dopasowanym garniturze z muszką.
- Coś słabo panienka potrafi dochować tajemnicy, skoro się o niej dowiedziałem. A właściwie dałaś mi wyraźne znaki, że coś jest nie tak z Tobą.
- Fakt, jest. Ale to już nie istotne. Dokonałam wyboru.
- Tak, a więc słucham - mężczyzna założył skrzyżowane ręce na piersi.
Dziewczyna kocim ruchem wyciągnęła pistolet zza wstęgi i wycelowała w dżentelmena. On jedynie zaśmiał się lekko i pochylił głowę.
- A więc, co? To koniec? Myślisz, że łatwo jest wytrzymać z osobą, która nie daje ci szansy, która wiecznie cię odpycha od siebie?
Szarooka nie odpowiedziała, a jedynie odblokowała pistolet.
- Proszę bardzo, strzelaj. - chłopak rozłożył ręce, chociaż i tak wiedział, że dziś nie straci życia.
- Skoro chcesz mojego życia, a swojej śmierci to dostaniesz wszystkiego czego tylko zechcesz. - Brunetka zwróciła lufę pistoletu w stronę swojej głowy i naładowała pistolet. Chłopak wyraźnie zaskoczony tak nagłym zwrotem akcji zrobił krok do przodu wysuwając rękę.
- Żyj sobie sam, bo ja nie mam zamiaru już nigdy pojawić się w twoim życiu!
Po czym padł strzał, a ona wyzionęła ducha, kopnęła w kalendarz, zmarła.
 I tak zakończyła się ciężka droga panienki ze skrywaniem jej sekretu, teraz na pewno nikt się o nim nie dowie, nigdy...

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger