Kolorowa wojna ☯

 Siedziałam w autobusie. Słońce oświecało lewą połowę mojego ciała. Byłam na tyle zmęczona, żeby przespać się chwilkę. Zamknęłam oczy i pogłośniłam muzykę. Stało się ciemno i głośno.
Oparłam głowę o siedzenie i siedziałam pogrążona w dźwiękach. Bez ruchu, bez oznak życia.

 Przez moment pomyślałam, że za chwilę zasnę, gdy nagle zobaczyłam kolory, tańczyły ze sobą. Barwy przeplatały się, raz był pomarańczowy, a raz granatowy. Coś pięknego! Przypatrywałam się temu w mojej głowie, gdy nagle, kolory znikły. Po chwili namysłów stwierdziłam, że już mogę ich nie zobaczyć. Otworzyłam oczy. Jeszcze z piętnaście przystanków, może jeszcze zobaczę kolory.  Powieki zsunęły mi się na oczy. Czekałam na pokaz.

 Zaczęłam się niecierpliwić. Nie pojawiały się, bałam się, że mogą się już nigdy nie pojawić. Myliłam się. Ujrzałam coś w rodzaju kalejdoskopu barw. Na początku z małych cząsteczek układały się czterolistne kwiaty. Z nich śnieżynki, co było dość dziwne, bo jest wiosna. Rozkoszowałam się tym widokiem, tymi kolorami, tymi kształtami. Momentalnie wszystko zniknęło, słońce zaszło, poczułam chłód na lewej części ciała. Otworzyłam oczy, bo poczułam jak wjeżdżam na most. I faktycznie, autobus wjeżdżał na przystanek na wyspie. W końcu!

 Moje powieki powtórnie opadły i czekały na pokaz. Raz jeszcze ujrzałam pomarańcz i granat. Teraz były ciemniejsze, jakby wściekłe. Tylko na kogo? Na siebie? Nie, to nie możliwe, przecież przed chwilą tańczyły razem. Nie mogły się pokłócić. Tak pięknie razem wyglądały... Ale jednak, zaczęły ze sobą walczyć. Wojowały o dominację. Raz pojawiał się pomarańczowy, a raz granatowy. Nie wiadomo, co się działo. Pojawiały się i znikały jak szalone. I wtedy wtargnęły inne kolory. Różowy, fioletowy, zielony, żółty i czerwony. Wszystkie walczyły ze sobą. Tylko, dlaczego? To był konflikt pomarańczy i granatu, czemu inne kolory wtykały nosa w nie swoją sprawę? Niegrzecznie. Ni stąd, ni zowąd zjawiły się czerń i biel. Rozdzieliły okładające się pięściami kolory.
Pokazały przy tym piękny taniec, mówiący o tym, że dwie przeciwne barwy mogą wspaniale się ze sobą komponować.


 A jakie kolory wy widzicie, gdy zamknięcie oczy?

3 komentarze:

  1. Hmh... Jakby to ująć...? Wszystkie? Nie, to za dużo powiedziane... Wiele! Tak, wiele kolorów. Różne, w zależności od humoru, pogody... Czasem czerwień, czasem pomarańcz czy żółć. Innym razem czerń czy granat albo fiolet... Czasami wkrada się też błękit ;p

    Ładny rysunek :D Cienkopisy? Ostatnio też namiętnie nimi koloruję ;p

    No nic... Miłego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczyma duszy biel i fiolet, pod powiekami czerwień, granat, czasem żółć. :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger