O gustach się nie dyskutuje.

 Już kilka razy poruszany, był temat mojego gustu muzycznego na blogu. Dziś chciałam poruszyć go głębiej.


 Otóż, ja słucham raczej ostrzejszej muzyki. - Zawdzięczam to mojej siostrze - Spotkałam dużo osób, które słuchały One Direction, Dawida Kwiatkowskiego czy Justina Biebera. Dogadywałam się z tymi osobami bez problemu. Nie stanęła na przeszkodzie nasza inność. Gdy dochodziło do rozmowy o muzyce, była ona bardzo spokojna i przyjemna. Polegała jedynie na wymienieniu poglądów i własnego zdania. Zazwyczaj wyglądała ona tak:



Ja: Nie rozumiem sytuacji, gdy ktoś ocenia muzykę bez jej przesłuchania. To idiotyczne.
Ktoś: Racja, ja słucham JB ,1D i co chwilę lecą na mnie hejty. A tak z innej beczki,  jakiej muzyki ty słuchasz?
Ja: Hmm... Raczej rocka. Guns 'n Roses, RHCP, czasem coś ostrzejszego.
Ktoś: Ouu... Coś czuję, że się nie dogadamy.
Ja: Czemu nie? Czasem lubię posłuchać sobie czegoś spokojnego. Poza tym nie oceniam innych wykonawców. Oni tworzą sobie muzykę, moi faworyci też ją tworzą. Nic do nikogo nie mam.

 Nie powinniśmy od razu zakładać, że nie dogadamy się z kimś o innych upodobaniach. Zawsze możemy znaleźć inne wspólne cechy. To, że słuchamy innych zespołów muzycznych, nie świadczy o stopniu w hierarchii, ale o wyjątkowości.
 No dobra, ale przecież nie tylko o muzyce się dyskutuje. Można rozmawiać o rysunku, książce i tak na prawdę o prawie wszystkim. Ale zawsze są jakieś ograniczenia. Powinniśmy mówić o czymś w sposób taktowny i łagodny. Nie możemy przy tym nikogo obrażać. Wtedy nasza wypowiedź wydaje się delikatniejsza, nawet jeżeli mówimy niepochlebnie.

 Ważne jest też to, żebyśmy nie oceniali nikogo po muzyce, jakiej słucha, po tym, jak się ubiera czy jaki ma styl. Kiedy wchodzisz do autobusu pełnego "moherowych beretów", nie da się uniknąć ich spojrzeń. W sumie, kiedy ma się glany - niewypastowane - i jest się ubranym w całości na czarno, nie ma się czemu dziwić. Zawsze mnie bawiło, gdy ktoś mówił: Ja nie oceniam po okładce. I w dodatku mówił to, pusząc się. Następnie oceniał kogoś po wyglądzie, np.: Widziałaś Agatę? Kurczę! Nie dość, że się spasła, to jeszcze nie napisała wypracowania na polski. Pewnie dlatego, że nie czytała w życiu ani jednej książki. To widać na pierwszy rzut oka. Gdzie tu sens? Nie mam pojęcia, ale nieraz spotkałam się z czymś takim. Nawet niedawno. W ubiegłym miesiącu - i powiem szczerze, że jest to... żałosne, szczególnie wtedy, gdy osoba zaprzecza. Wtedy to zaczyna się cyrk.

4 komentarze:

  1. Nie zawsze to, jakiej muzyki słuchamy, decyduje jakimi ludźmi jesteśmy. To nie powinno mieć znaczenia przy ocenianiu osób i od razu dyskryminowaniu ich bo "słucha tych pedałów" Tylko weź to ludziom wytłumacz ;-;
    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważam, że można dogadać się z fanami nawet Biebera, czy One Direction, o ile obie strony tego chcą oczywiście. Słucham głównie rocka i metalu i fakt, od co niektórych piosenek wyżej wymienionych, czy w ogóle większości tego, co puszczają dziś w Esce krwawią mi uszy, ale każdy ma prawo do własnego gustu muzycznego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy może sb słuchać czego chce :)
    http://www.kreatywne24.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że masz racje. Świat byłby po prostu nudny, gdybyśmy byli tacy sami z takimi samymi gustami muzycznymi. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Filozofie do kotleta... , Blogger