Jakieś dwa tygodnie temu obejrzałam filmik mojej ulubionej, ostatnio, vlogerki. Filmik nie był jakiś specyficzny. Wręcz przynudzający. Dziewczyna wyszła na spacer. W zeszłą sobotę zainspirowana jej filmikiem poszłam się przejeść. Pisałam wtedy poprzedniego posta, uznałam, że dobrze będzie jeżeli rozprostuję kości i dotlenie się, może wpadnie mi nowy pomysł do głowy i dokończę posta.
Ubrałam się ciepło, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i wyszłam. Udałam się w moje ulubione miejsce na spacery - pole.
|
Jedyne co widać to drzewa i słupy wysokiego napięcia. |
Nie zaszłam za daleko. Po prostu dreptałam w jednym miejscu, oddychając świeżym, rześkim powietrzem.
|
Później bawiłam się w śniegu. |
Zabiegani nie mamy nawet czasu, żeby wyjść na taki spacer. Nie zajmuje on długo, bo od 15 minut wzwyż. Daje nam to niezwykle dużo. Raz w tygodniu wyjść na świeże powietrze. Nie myśląc wtedy o pracy, szkole, rodzinie, pomyśl wtedy o sobie, o tym jak dobrze się czujesz, mimo, że jest kilka stopni na minusie i śnieg. Wyszedłeś, zrobiłeś coś dla siebie, dla swojego ciała, ducha i umysłu.
Instagram:
@filozofiara
Do zobaczenia!
fajne zdjęcia :) zostaję tu na dłużej i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStanowczo za mało tekstu, by dobrze rozwinąć temat, który jest dość istotny. Wyjście na spacer jest teraz jak największy luksus - nie każdy ma w zabieganiu czas na dłuższe wychodne, które wiąże się z przyrodą. To smutne.
OdpowiedzUsuńgorszysort.blosgpot.com
Faktycznie, tak po prostu wyjść na spacer... tak po prostu pochodzić w śniegu, po prostu porobić zdjęcia... pobyć.
OdpowiedzUsuń